Ostatnio często wracam do starych i sprawdzonych animacji rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Nie jestem do końca pewien, czy to wynik wracającej mody? Może jakaś nutka nostalgii z młodości? Z perspektywy dobijającego do trzydziestki nerda oceniam, którzy bohaterowie dewastowali mój małoletni umysł w największy stopniu – zapraszam!
1 Alucard (Hellsing)
Czerwony płaszcz, szyderczy uśmiech i dwie wielkie giwery w łapach – tak jest! Alucard – jeden z najbardziej rozpoznawalnych i uwielbianych wampirów świata mangi i anime. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, na czym polega jego fenomen? Ten nonszalancki styl bycia? Groteskowość przeplatająca się z makabrą? Jedno jest pewne – kiedy wkracza do akcji dostarcza nam duuuużo powodów do radochy. Pewnie większość z Was wyłapała, że jego godność to anagram imienia Dracula… ta, prawdziwy mistrz kamuflażu. Wład III Palownik, Syn Włada Diabła miał ciężką i traumatyczną młodość. Ostatecznie zasiadł na wołoskim tronie i prowadził krwawe walki z Turkami. Na tym etapie jego historia pokrywa się z historycznym pierwowzorem. Kiedy został wampirem kategorii A? Jak dołączył do oranizacji Hellsing ? Wszystkiego dowiecie się z mangi, serialu, oraz serii OVA (którą szczególnie polecam).
2 Lilith (Neon Genesis Evangelion)
NGE jest przepełnione symbolami, obrazami i odniesieniami do starego i nowego testamentu. Widok upiornej i zdeformowanej Lilith, matki ludzkości, przybitej do krzyża i przeszytej włócznią Longinusa, ryje banie zbyt mocno. Przyznaję – makabryczny obraz śnił mi się po nocach. Trudno uniknąć spoilerów, by dobrze przedstawić historię i znaczenie tej postaci w całej serii, z którą warto się zapoznać. Uprzedzam – produkcja ma naprawdę niewiele wspólnego z typowym anime o wielkich mechach walczących ze złem…
3 Jealous (Death Note)
Shinigami (bóg śmierci), który oddał własne życie, by uratować Misę Amanę. Niewiele wiemy na temat jego charakteru – w serii pojawił się tylko na chwilę we wspomnieniach Rem. Jego poświęcenie dla ludzkiej kobiety świadczy o tym, że bardzo odbiegał od znanych nam Shinigami. Wyróżniał się również wyglądem – był niewielkiego wzrostu krzyżówką żaby z potworem Frankensteina. Jego czyn w kontekście fabularnym uchodził za wzruszający i heroiczny… jednak trudno nie odnieść wrażenia, że nasz przyjemniaczek o aparycji Quasimodo miał pewną perwersyjną skłonność do codziennego podglądania i stalkowania wspomnianej niewiasty… Cóż – w naszych realiach są na to konkretne paragrafy.
4 Hatifnatowie (Muminki)
Noż k-mać! Te chore bestie były powodem wielu traum i koszmarów u zastępów dzieciaków po… wieczorynce. Małe, zdeformowane potwory, poruszające się za pomocą tłowia…uuuh. Mam ciarki na samą myśl. Są pozbawione słuchu i węchu, jednak bardzo mocno reagują na bodźce elektryczne. W wolnym tłumaczeniu słowo hatifnat odnosi się do „chaosu” i „zamętu” – cóż, bardzo trafnie. Podobno dzisiejsze kreskówki źle wpływają na mlodych… wypróbujcie muminki!
5 Freezer (Dragon Ball Z)
Przez wiele lat siał terror w 7 wszechświecie. Był (jest?) cynicznym, bezwzględnym i okrutnym potworem, który zniewalał planety i mordował (często wysługując się swoją armią) niezliczone rzesze istot. Poznajemy go na planecie Namek, gdzie poszukuje smoczych kul, za pomocą których chce zyskać nieśmiertelność. Co w nim takiego ryjącego? Głos…. Wielkie brawa dla aktora dubbingowego – ten śmiech pozostaje w głowie na bardzo długo.
Zobacz także:
AMOV PRZEDSTAWIA: NAJLEPSZE TWARZE JOKERA
Hatifnaty (czy też Hatifnatowie) to ciekawe istotki i budziły we mnie ogromne współczucie. Z książki „Tatuś Muminka i morze” wynika, że one wędrowały za burzą, bo tylko będąc naładowane elektrycznością, mogły odczuwać emocje – poza tym nie potrafiły przejawiać żadnych uczuć. Buka miała nawet lepiej 😦
PolubieniePolubienie